Adam Tutajewski, od kilku lat związany z rodzinną firmą Polex, gdzie odpowiada m.in. za dział eksportu. Prywatnie uprawia żeglarstwo i windsurfing, pasjonuje się również jeździectwem konnym.
„Kids Shop”: Jak trafił Pan do sektora artykułów dziecięcych, jakie były początki Pana kariery w tej branży?
Adam Tutajewski: – Z pewnością było to w pewnym stopniu podyktowane tym, iż jest to firma rodzinna. Mówiąc, że w pewnym stopniu, mam na myśli to, że moje obowiązki w pełnym zakresie pokrywają się z wykształceniem. Już w szkole średniej dostrzegłem, iż to właśnie ekonomia jest dziedziną, w której się odnajduję. Podążając tą drogą, wybrałem studia na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, na kierunku międzynarodowe stosunki gospodarcze z specjalizacją handel zagraniczny. W ciągu tych studiów dzięki wielu świetnym wykładowcom miałem możliwość poznania teorii, którą w późniejszym czasie połączyłem z praktyką w firmie Polex.
Jakie dostrzega Pan największe plusy, a jakie minusy pracy w branży artykułów dziecięcych, zwłaszcza jeśli chodzi o sektor, w którym działa Państwa firma? Jakie są jego bolączki, a jakie nadzieje?
– Moim zdaniem jeżeli przyjrzymy się bliżej branży dziecięcej w Polsce, stwierdzimy, że jest ona nieco „zepsuta”. Spoglądając na inne europejskie kraje, np. Francję czy nawet Włochy, z pewnością możemy dostrzec, iż ludzie przywiązują dużą wagę do kwestii ubioru i samej marki. U nas natomiast konsumenci są bardziej skłonni do zakupu towaru jak najtańszego, nie zwracając uwagi na jakość materiałów wykorzystanych do produkcji, przez to sami napędzamy import „chińskiej” – mam tu na myśli odzież z Chin, Bangladeszu itp. – odzieży, wypierając przy tym rodzimą oraz europejską branżę odzieżową.
Branża odzieżowa jest niezwykle trudna. Sprzedaż opiera się na trendach i sezonowości, dlatego niezwykle ważne są szybko podejmowane działania oraz znajomość najnowszych fasonów, które będą przodować w nadchodzącym sezonie, a także kolorystyki.
W naszym przypadku system sprzedaży opiera się na zasadach kontraktacji. Pokazy odbywają się dwa razy do roku i prezentujemy podczas nich pełne kolekcje. Przykładowo w czerwcu miał miejsce pokaz brandów Girandola, Ceremony by Wójcik, 3Pommes, Wójcik oraz Jamiks na sezon wiosna-lato 2015 i okres sprzedażowy zostanie zakończony pod koniec września.
Wspomniał Pan, że pracuje w rodzinnej firmie. Jak zatem rozwijała się Pańska kariera i jakie ma Pan plany na przyszłość?
– W firmie Polex pracuję już od 2007 r. Obecnie jestem odpowiedzialny za cały dział eksportu, poszerzanie naszych rynków zbytu oraz poszukiwanie nowych. Jest to praca niezwykle trudna i wymagająca wielu poświęceń. Obecnie jesteśmy w trakcie wdrażania kilku ważnych dla firmy projektów, przez co przybyło mi nowych obowiązków.
Bywa, że nieraz w podróżach służbowych spędzam więcej czasu niż we własnym domu – ale niestety, taka jest specyfika mojej pracy i z pewnością branży, w której pracuję. Jednak jest w tym czymś coś, co mnie nakręca do działania i interesuje, dlatego rekompensatą jest satysfakcja z tego, co robię!
Ma Pan zapewne swój ulubiony sposób na spędzanie wolnego czasu i prywatne hobby…
– Nieraz bywa, że brakuje mi tego wolnego czasu, który chciałbym poświęcić swojemu hobby. Obecnie moim największym zamiłowaniem są sporty wodne – żeglarstwo i windsurfing. Żeglarstwo zaczęło się u mnie w 2007 r., po spędzeniu dwóch dni na regatach z Mateuszem Kusznierewiczem. Cały czas je kontynuuję, starając się zdobywać coraz to wyższe uprawnienia do kierowania jachtami.
Oprócz sportów wodnych moim nowym zamiłowaniem jest jeździectwo konne. Wspólnie z bratem, który posiada nieco większe doświadczenie, jeździmy na wyprawy.
Najbliższe plany? Nie wybiegając daleko w przyszłość, z pewnością mogę powiedzieć, że chcę kontynuować naukę na studiach MBA. A w życiu zawodowym? Na pewno realizować się w wykonywanej na co dzień pracy.
Wysłuchała Jolanta Tokarczyk