Pasjonuje
 się grami od lat. Sam tworzył i współtworzył nowe tytuły. W
 wydawnictwie Egmont przez kilkanaście lat był redaktorem naczelnym
 tygodnika „Kaczor Donald“ i zbudował dział komiksów dla
 starszych czytelników. Poza tym pisze książki science fiction i
 fantasy, nagradzane i tłumaczone. Jak sam mówi, ma ogromne
 szczęście pracować w obszarze swoich pasji. Tomasz Kołodziejczak,
 we wrześniu tego roku został dyrektorem wydawniczym działu gier
 planszowych w Egmont Polska. Jego ogromne doświadczenie, wyczucie
 tematów, znajomość swoich odbiorców – sam jest maniakiem
 growym, może prowadzić tylko do jednego – wydawania świetnych
 gier. 
„Świat
 Zabawek“: – Gry planszowe to dla Pana temat znany od lat. 
Tomasz
 Kołodziejczak: – W branży wydawniczej pracuję od ponad dwóch
 dekad, na początku lat 90-tych byłem redaktorem naczelnym pisma
 „Magia i miecz“ dla fanów gier rpg. Stamtąd, w 1995, trafiłem
 do Egmontu na stanowisko redaktora naczelnego magazynu „Kaczor
 Donald”. Potem wprowadzałem na rynek wiele innych tytułów
 prasowych, takich jak np. bestellerowe pismo dla dziewczynek „Witch”.
 Do tych gazet dodawaliśmy dużo kartonowych gadżetów, w tym
 prostych gier planszowych. Wiele z nich sam wymyślałem, jak
 chociażby karciankę „Zbuduj swój Kaczogród“, wspominaną dziś
 z sentymentem przez wielu dwudziestokilkulatków. W Egmoncie
 zbudowałem też, i do dziś nim kieruję, Klub Świata Komiksu, w
 którym wydajemy najciekawsze i najpopularniejsze komiksy światowe i
 polskie, serie takie jak Thorgal, Asteriks, Kajko i Kokosz, Batman.
 Współpracowałem też przy tworzeniu działu gier planszowych, więc
 kiedy odszedł jego szef, zaproponowano mi przejęcie jego
 obowiązków.
W jakim
 kierunku będzie Pan rozwijał ten segment?
–
 Specjalizujemy się w grach rodzinnych i na tym będziemy się
 koncentrować. To właśnie na polu gier familijnych odnosimy
 największe sukcesy, to tego rodzaju grom możemy dać wsparcie
 naszych własnych mediów, czyli prasy dziecięcej. I generalnie, ta
 kategoria rozwija się najszybciej w całym segmencie gier. To gry, w
 które mogą grać rodzice z dziećmi, dzieci ze sobą, ale i
 sami dorośli. Takie jak „Pędzące żółwie” czy „Pan tu nie
 stał”.
Na czym
 będzie polegać Pana praca?
– Na
 selekcji licencyjnych gier do wydania, inspirowaniu twórców do
 stworzenia konkretnej gry, nadzorowaniu procesu kreacji, promocji i
 sprzedaży gier. Wydajemy kilkanaście, starannie wyselekcjonowanych
 tytułów rocznie. Czasami kupujemy gotowe produkty, czasami kreujemy
 je od podstaw. Ale naszą specjalnością jest wyszukiwanie gier o
 ciekawych regułach, świetnie grywalnych i tworzenie dla nich nowej
 tematyki lub grafiki. Przykładem może być nasz hit „Pan tu nie
 stał“, który w oryginale był grą „Chiński mur“. Podobnie w
 przypadku gier brandowych, takich jak „Monster High“ czy
 tegoroczna nowość – „Trash Pack“. Opakowujemy w znane brandy
 ciekawe tytuły wyszukane na innych rynkach. Oczywiście, będziemy
 też wydawać nowości i gry tworzone dla nas od podstaw.
Co nowego
 w tym roku? 
– Końcówka
 roku to dla nas kilka bardzo ważnych premier. W listopadzie ukazała
 się gra licencyjna „Trash Pack”, stworzona przez Reinera Knizię,
 a opakowana bardzo popularnym brandem. Wprowadziliśmy też na rynek
 „Potwory z Tokio”, światowy przebój, nagradzany na wielu
 rynkach. Każdy gracz wciela się w innego potwora, np. Godzillę czy
 King Konga, i musi walczyć z innymi monstrami. Bardzo proste reguły,
 piękne rysunki, dużo zabawy. Gra na całym świecie została
 doskonale przyjęta i przez planszówkowych nerdów, i przez
 weekendowych graczy. W planach mamy dodatki do tej gry.
Pod koniec
 roku na rynek trafią jeszcze „Agenci” – stworzeni przez
 jednego z najbardziej cenionych europejskich twórców gier,
 Wolfganga Kramera. Gracze wcielają się tutaj w szpiegów z różnych
 krajów. Trzeba odkrywać, kto jest kim, a jednocześnie nie dać się
 rozpoznać przez innych. To doskonała propozycja dla fanów
 „Pędzących żółwi”, którzy chcieliby zagrać w coś dającego
 podobne emocje, a jednocześnie nieco bardziej skomplikowanego.
Nowością
 wydawniczą Egmont Polska są gry karciane z licencją Top
 Trumps. 
– To
 licencja z firmy Winnig Moves, produkt bardzo popularny na rynkach
 angielskim i niemieckim. To prosta gra karciana dla 5-8 latków,
 podobna do klasycznej wojny, podana w bardzo atrakcyjnej formie.
 Każda talia Top Trumps tworzy samodzielną grę. Wydaliśmy 8
 różnych tytułów: Władca Pierścieni, Star Wars: Wojna Klonów,
 Spiderman, Samochody Top Gear, Drapieżniki, Konie i kucyki, Małe
 zwierzątka, Dinozaury. Gra jest emocjonująca dla dzieci, a same
 karty stanowią wielką atrakcję – widnieją na nich piękne
 zdjęcia i rysunki związane z tematem.
Jak
 przyjęła się seria „Dobra gra, w dobrej cenie”? 
– Bardzo
 dobrze. Niektóre tytuły już się wyprzedały, a w ostatnim
 kwartale pojawiły się trzy nowe. W sumie mamy ich już siedem.
 Serię tworzą proste gry, do szybkiej rozgrywki – ok. 20 minut,
 ale jednocześnie niebanalne. Wszystkie gry kreowane są przez
 polskich twórców, a grafikę do nich stworzył Maciej Szymanowicz,
 twórca wielu naszych okładek. Te gry to doskonały starter dla
 nowych graczy, dla tych rodziców, którzy nie znają nic innego poza
 „Monopoly”, „Scrabble” czy „Chińczykiem”. Właśnie
 poprzez linię „Dobra gra w dobrej cenie” chcemy ich zachęcić
 do sięgnięcia po kolejne nasze tytułu – już bardziej
 zaawansowane.
Co w
 planach na przyszły rok? 
– Rok 2014
 to kontynuacja polityki wydawniczej firmy, wprowadzanie nowych
 tytułów, dodruki wielu doskonale już znanych gier. Rynek gier w
 Polsce rośnie, i rynek gier familijnych, i bardziej zaawansowanych
 gier dla hobbystów. Chcemy być na nim postrzegani jako producent
 dobrych, ładnych, dobrze promowanych gier. Wchodzimy też w nowe
 obszary biznesu, łączące nasze kompetencje jako wydawcy,
 producenta i dystrybutora prasy i zabawek. W tym roku wprowadziliśmy
 do sprzedaży kolekcje zabawek i gadżetów, np. breloki „Angry
 Birds” i bransoletki z zespołem „One Direction”.
Dziękuję
 za rozmowę i życzę dużo radości z pracy na kolejne lata, 
 
 
Anna
 Wakulak 
 
		 
	 








